Dowód na to, że autor też prelegował. |
Nie jestem jakimś wizjonerem. Dlatego zacząłem się rozglądać, głównie po Internecie. Zastanawiać się, co ja sam chciałbym zobaczyć, na co bym poszedł, choćby z czystej ciekawości, mając do wyboru to i prelekcję O postapokaliptycznym seksie albo O cycatych wampirach. Na początku przypomniało mi się to. Speed Dating dla Geeków. Ile potrzeba nakładu pracy i pieniędzy żeby coś takiego zorganizować? Ilu gżdaczy trzebaby oddelegować do noszenia krzeseł i rozdawania formularzy? Z pewnością jest to rzecz trudniejsza do zrealizowania niż warsztaty tworzenia postaci. No i konwenty w Polsce są małe. I dziewczyn jest mało. I ludzie są zupełnie inni niż w USA. Czy to sensowne argumenty, czy jednak tylko wymówki? Nie wiem, może to wszystko prawda. Gorzej, że dominuje nastawienie, że nie opłaca się próbować. Lepiej pozostać przy tym, co znane i oklepane. Mamy wtedy pewność, że ludzie na to pójdą. Nie zaryzykujemy nic (w domyśle: czasu gżdaczy i sali potrzebnej na prelekcje).
Potem Magda pokazała mi bloga o gotowaniu rzeczy z gier. Pomyślałem sobie: WOW! Ludzie kochają programy kulinarne! Wśród nich jest z pewnością mnóstwo geeków! Może zrobić pokaz gotowania połączony z degustacją Mushroom Stew z Minecrafta, Wasteland Omelet z Fallouta i Health Pota z Diablo? Ilu ludzi chciałoby wypić Health Pota z Diablo? Ale chyba nie będzie gotowania. Nie można gotować za pomocą rzutnika i komputera. Trzebaby było przywieźć przynajmniej kuchenkę turystyczną, butlę gazu i lodóweczkę sklepową. Za duży nakład. Zysk nieznany.
EDIT: Po komentarzu Quada czuję się w obowiązku wyjaśnić: nie szukam problemów w organizacji bez powodu. Szukam, ponieważ usłyszałem, że nie opłaca się organizować tego rodzaju atrakcji. Próbuję prześledzić tok myślenia defetysty, aby domyślić się dlaczego. Ja z chęcią bym się tym zajął. Ale "nie opłaca się próbować".
Wychodzi na to, że marudzę. Ale przecież nie o to chodzi. Być może moje pomysły są nieodpowiednie. Być może to nie strzały w dziesiątkę, a pudła. Po za tym Copernicon ma i tak całą gamę atrakcji, które zdecydowanie wychodzą poza nudną prelekcję. Konkurs na MG, na Jeepforma, na Indie RPG, pokazy rycerskie i fireshow, Walki Robotów (!), pokoje z Xboksami i PlayStacjami. Być może istotnie lepiej, żeby w programie znalazło się fefdziesiąt prelek, żeby lud miał z czego wybierać (ale przyjmując takie założenie weryfikacja ich jakości spada na dalszy plan). Ja tego nie wiem. Piszę, żeby zapytać o zdanie. Pytam, dlaczego konwenty są słabe merytorycznie, dlaczego główne atrakcje, którymi są prelekcje, są nudne i pozbawione wartości (w zatrważającym stopniu). Pytam, co zrobić, żeby to zmienić. Pytam, co musiałoby się zmienić w podejściu do punktów programu na konwentach i co Ty, czytelniku chcesz widzieć na festiwalach fantastyki.
Nie uważam, że forma "ja mówię - ludzie słuchają" jest przeżytkiem. Gdyby tak było nikt nie oglądał by prezentacji nowych produktów Apple czy nie chodził na spotkania z twórcami na targach elektronicznej rozrywki.
OdpowiedzUsuńKluczowa jest tutaj forma i wykonanie: musi być ciekawie, dynamicznie, multimedialnie, z jajem, najlepiej interaktywnie albo z elementami tworzonymi "na żywo". Dokładnie *NIE* jak w szkole/na studiach, musi być popularno-naukowo.
Drugorzędną kwestią jest to, żeby nie powtarzać w kółko tych samych prelekcji. Jak masz do opowiadania dużo na dany temat podziel to na samodzielne segmenty i na kolejnych konwentach rób kolejne "odsłony". Moją zasadą jest: nie powtarzaj programu częściej niż 12 miesięcy.
I to działa (albo działało się jeszcze dwa lata temu), jak masz prelekcję na poziomie korporacji to ludzie po pierwszej będą walić drzwiami i oknami NIEZALEŻNIE od tematu.
Imprezy dodatkowe (Speed dating, Gotuj z Grami) to całkiem ciekawe rzeczy i w obu przypadkach szukasz punktów uniemożliwiających ich wykonanie zamiast zastanowić się jak je przeprowadzić.
Mówisz o oddelegowaniu Gżdaczy na SDating: to przecież niepotrzebne. Tak naprawdę jedynym wymaganiem jest duża sala z odpowiednią ilością stanowisk. Przecież w 10-20 minut sam przestawisz te kilkanaście ławek, ankiety też możesz sam rozdać.
Przy gotowaniu naturalnie nasuwają mi się chemiczne prelekcje Sethisse, na których prezentuje doświadczenia. Gdyby myśleć w ten sposób, który prezentujesz to przecież byłoby niemożliwe: wyciąg, szkło laboratoryjne, masy odczynników, nie da się tego dowieźć na konwent. Jednak od paru lat te prelekcje się odbywają, dlaczego?
Ano dlatego, że Sethisse wybiera doświadczenia, które *da* się wykonać w warunkach konwentowych. Tak samo dałoby się wybrać proste potrawy z elementami przygotowanymi wcześniej które da się przygotować przy użyciu czajnika i kuchenki elektrycznej.
Moim zdaniem: jeżeli chcesz robić fajne rzeczy skup się na rozwiązaniu a nie na problemach i nie myśl "że coś nie wyjdzie, że ludzie nie przyjdą" tylko rób swoje ;)
Zgadzam się w 100% co do prelekcji - można zrobić je ciekawie. Problemem jest to, że nikt ich ciekawie nie robi. Dlaczego? Bo można zrobić gównianą prelkę i wychodzi na to samo. Wejściówka za darmo.
OdpowiedzUsuńCo do tego, że "szukam punktów uniemożliwiających ich wykonanie" - robię to tylko dlatego, że o obu usłyszałem "nie zrobimy tego, to za dużo roboty/nie mamy środków" od organizatorów konwentu. Szukam przyczyn. Poprawię tekst, bo najwidoczniej nie jest to wystarczająco jasne.
Wydaje mi sie, ze przede wszystkim dlatego, ze prowadza ja osoby tylko w polowie do tego przygotowane.
UsuńPierwsza polowa: merytorycznie jest naprawde OK.
Druga polowa: swoj wlasny warsztat prowadzenia.
O ile prowadza to zapalency (stad tematy typu "cycki w postapo") i dobrze sie do tego przygotowuja, o tyle nie przygotowuja oni siebie.
Jak to wyeliminowac?
Prelekcje powinny trwac 30-45 minut max.
Dodatkowo odgornie powinno sie wyeliminowac tematy zbyt hardcore'owe. Chodzi mi konkretnie o tematy, ktore po prostu sie powielaja albo zbyt mocno odchodza od populizmu. Wyobrazam to sobie w taki sposob, ze nie mamy jednego pana nadzorujacego tematy pojawiajace sien a konwencie, lecz 2 albo 3. Jeden ciag programu jest dla amatorow i tam warto zrobic kolejna "jak grac w gry rpg". Drugi jest taki klasyczny, warsztaty itp. Trzeci jest dla "cyckow postapo". Mozna to podzielic jakos tak, ze tematow typu 1 jest 20%, typu drugiego 60% i typu trzeciego 20%.
Ostatnimi czasy jest jednak na odwrot... sam dlatego tez 3 razy ogladam kazdy konwent zanim sie na niego wybiore :)
pozdr Osaka!
No dobra, rozumiem że organizatorzy nie chcą Ci dać dużej sali na Speed Dating na np 3h ale czego potrzeba na prelekcję o gotowaniu poza blatem i listwy z prądem? No chyba, że wprost usłyszałeś "nie chcemy takiego punktu programu" ;)
OdpowiedzUsuńA ja nie rozumiem - wiesz dlaczego? Bo ta sala będzie potrzebna na prelekcję o Cyckach Jeźdźców Apokalipsy i Sataniźmie na sesjach RPG/Mroku w świecie Warhammera.
OdpowiedzUsuńUsłyszałem: "Fajny event, ale w tym roku nie podołamy". Odechciewa się ;).
A to się zmieścisz się w normalnej sali? Ja myślałem że rywalizujesz z turniejem Magica o miejscówkę.
OdpowiedzUsuńW takim razie przepraszam faktycznie bez sensu ;)
No ile osób naraz może być w takim evencie? 30? Toż to tyle, co siedzi w normalnej wielkości klasie dzień w dzień.
OdpowiedzUsuń