wtorek, 30 kwietnia 2013

D&D Next: to będzie epickie!

Wraz ze znajomymi testujemy ostatnimi czasy Dungeons & Dragons Next. Prowadzi Urko, który także spisuje nasze przygody na blogu. Robi to baaardzo fajnie, przynajmniej z perspektywy gracza, który bierze udział w przygodach, chociaż ostatni tekst, który wrzucił na bloga ma także wartość dla każdego zainteresowanego nowymi DeDekami.

Nasza drużyna składa się z ludzkiego wojownika (w tej roli Kwiatek), maga (postać Endego), niziołka-łotrzyka (Arczi) i mojego kapłana-orka, którego właśnie wymieniam na złego paladyna. Czyli gramy dość klasycznym składem, ze standardowym podziałem ról, a dopiero moja przyszła zmiana może wprowadzić pewien dysbalans, chociaż nie sądzę, żeby tak  było, bo kapłaństa magia na razie posysa i jest najbardziej nieprzydatną rzeczą w całych nowych dedekach :D. Chciałem także zaznaczyć, że nie jest to moja pierwsz przygoda z betatestowaniem D&D, bo udało nam się testować pierwszą wersję z TORem jako Dungeon Masterem zaraz po tym, jak się pojawiła.

Ta gra będzie epicka

Tego się można było spodziewać, prawda? Epickość to cecha wszystkich chyba światów D&D, ale w nowej edycji tej gry będziemy mieli do czynienia z bohaterami, którzy bez wątpienia robić będą rzeczy legendarne i niesamowite. Czasami będzie trudno, ale ryzykowne akcje też mogą się udać, gdyż gra pozwala na dostanie ostrego łomotu... I wykaraskanie się w ostatniej chwili z kłopotów, niczym prawdziwi bohaterowie. 

Nowe zasady ciągle się zmieniają, ale najlepsze pomysły, takie jak advantage/disadvantage (rzucasz dwiema kostkami i wybierasz lepszy/gorszy wynik), czy uproszczony proces kreacji postaci (theme i background działają jak szablony, które wybierasz zamiast żmudnego przedzierania się przez atuty i umiejki... no chyba, że to lubisz) pozostają niezmienne. Fajne mechanizmy działania potworów, takie jak regeneracja ich specjalnej mocy, jeśli na kostce wypadnie odpowiedni zakres, czy rzut k6 zamiast k20 na inicjatywę dla ociężałych zombie dodają uroku tej niesamowitej grze. 

Graj jak chcesz

D&D Next z założenia ma pozwalać na różne style gry. Moim zdaniem spełnia to zadanie. Można zrezygnować z używania atutów, z wybierania skilli, wybrać jak szybko progresują postacie. Podstawowa wersja gry jest także bardzo przyjazna rpgowym casualom, proponując stosunkowo prostą kreację postaci, niezobowiązującą rozgrywkę, szybki leveling i dużą satysfakcję z "wygrywania", czy "przechodzenia" scenariuszy. Czym są te różne style? No, możesz mordować gobliny jak w trójce, albo jak dwójce.

Nie ma co się jednak oszukiwać: D&D nigdy nie stawiało, i w tej edycji też nie będzie stawiać na role-playing. Jednak jeśli masz ochotę zaszlachtować kilka potworów w lochu czy dziczy, przejść scenariusz i zdobyć expa przy okazji jedząc czipsy i popijając colę - ta gra jest najlepszym wyborem.

O warstwę fabularną tej gry powinien zadbać jednak Mistrz Podziemi. Przekazywanie fajowej wiedzy o świecie, w postaci fresków w opisywanych komnatach, historii zapisanych na kartach odnalezionych przez bohaterów ksiąg... Na to wszystko znajdzie się miejsce w nowej odsłonie dedeków. Podobnie zresztą, jak na zagadki czy proste intrygi, zwroty akcji czy interesujących antagonistów. Nauczyłem się jednak patrzeć na tę grę przez pryzmat prostych historii, które, nie ma co się oszukiwać, wszyscy uwielbiamy. Tak samo możemy uwielbiać w nich uczestniczyć. Ale i tutaj dewiza "Graj jak chcesz" przyświeca twórcom gry.
Allow DMs to find their comfort level for content creation. Give DMs options for mechanical creation and inspiration without bogging them down in details. Allow for quick, easy creation of monsters, NPCs, and traps. Give DMs who love mechanical tinkering, such as giving class levels to monsters or building the perfect NPC wizard to serve as the party’s nemesis, plenty of ways to customize their game, design campaign settings, and write adventures.
Tak piszą gamedeveloperzy D&DN o swoich celach. Czy im się to udaje? Moim zdaniem tak.

Kontrowersje

John Wick, mój ulubiony twórca RPG, napisał, że jest załamany tą grą. Najlepiej opłacani twórcy RPGów nie napisali nic kreatywnego, nic nowego nie wymyślili. Tyle kasy, a zero innowacji. No pewnie, że nie ma tu innowacji. Innowacja się nie sprzedaje. D&D Next to produkt, w założeniu masowy, gra, która ma podbić serca i kieszenie wszystkich dotychczasowych fanów gry i osób, które nigdy nie miały styczności z Lochami i Smokami. Oczekiwanie innowacji od D&D to równie wielka bzdura, jak oczekiwanie jej od holywoodzkiej komedii romantycznej. Cel wydania tej gry jest po prostu inny. Ona ma bawić, bazując na znanych schematach i koncepcjach. Ma umożliwić szybką i prostą rozrywkę. Ma być RPGiem dla mas. Moim zdaniem ma szansę nim się stać. To źle? Ja nie mam potrzeby należenia do elitarnego klubu.

6 komentarzy:

  1. Ciekawy tekst, fajnie, że podzieliłeś się swoimi spostrzeżeniami. Jeżeli nowe D&D rzeczywiście będzie prostsze i w starym stylu, może odnieść sukces.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, obawiałem się, że zabrzmię zbyt fanbojsko (:

      Usuń
  2. Moje spostrzeżenia, choć niepodparte testami, są podobne. Na szczęście ekipa obudziła się i zawróciła z drogi, która prowadziła do napisania jeszcze raz wersji 3.5. John Wick biadoli, bo jego innowacyjne gry się nie sprzedają tak dobrze, jak sobie wymarzył. Pamiętam, jak ze dwa lata temu jęczał, że nie stać go było na wyjazd na GenCon, więc jak dla mnie marudzi z zazdrości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekoniecznie. Niektórzy po prostu uważają, że wszystko powinno być innowacyjne. Podczas gdy nie zawsze jest to prawda, szczeóglnie jeśli chodzi o produkty komercyjne. Innowacyjna była 4 edycja D&D. Nie spotkała się z wielkim entuzjazmem ani ze strony fanów, ani nowych graczy.

      Usuń
  3. Paladyn słusznie prawi, Wick to taki frustrat, chciałby żeby ludzie grali w jego indiasy a jak na złość wszyscy grają w Pathfindera i D&D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gry Wicka to wcale nie takie indiasy. Nie mówiąc już o tym, że są bardzo dobre i naprawdę dobrze by się stało, gdyby więcej ludzi w nie grało! Ale może coś w tym jest. No cóż, albo pracujesz w wielkiej firmie i rezygnujesz z niezależności, albo robisz swoje bez ograniczeń i rezygnujesz z dużej kasy.

      Usuń

Zapraszam do komentowania. Spamu nie przyjmuję.