środa, 5 września 2012

Precz z nudnymi prelekcjami!

Nie wiem, jak wy, ale ja ilekroć idę na konwent, mogę zaraz po wejściu wyrzucić informator. Chociaż ilość punktów programu na większości tego typu imprez jest niesamowita, to ich jakość pozostawia dużo do życzenia. Lucek bardzo dobrze pisał o tym zjawisku w kontekście Pyrkonu 2011. Więc odsylam tam, bo nie chcę powtarzać, że Wprowadzenie do starego Świata Mroku, część 56 to niespecjalnie fajna opcja.
Dowód na to, że autor też prelegował.
Chciałbym się skupić na czymś innym. Niedługo jadę na Copernicon. W charakterze twórcy programu głównie. Zgłosiłem już 2 LARPy, z których jestem całkiem zadowolony, będę o nich jeszcze pisał. Jednak biorąc pod uwagę, że to konwent do którego czuję wielką słabość, chciałbym, żeby był wyjątkowy. Noszę się z myślą, żeby zgłosić inne punkty programu. Żeby zgłosić prelekcje, pokazy, lub inne atrakcyjne punkty, które będą się wyróżniać.

Nie jestem jakimś wizjonerem. Dlatego zacząłem się rozglądać, głównie po Internecie. Zastanawiać się, co ja sam chciałbym zobaczyć, na co bym poszedł, choćby z czystej ciekawości, mając do wyboru to i prelekcję O postapokaliptycznym seksie albo O cycatych wampirach. Na początku przypomniało mi się to. Speed Dating dla Geeków. Ile potrzeba nakładu pracy i pieniędzy żeby coś takiego zorganizować? Ilu gżdaczy trzebaby oddelegować do noszenia krzeseł i rozdawania formularzy? Z pewnością jest to rzecz trudniejsza do zrealizowania niż warsztaty tworzenia postaci. No i konwenty w Polsce są małe. I dziewczyn jest mało. I ludzie są zupełnie inni niż w USA. Czy to sensowne argumenty, czy jednak tylko wymówki? Nie wiem, może to wszystko prawda. Gorzej, że dominuje nastawienie, że nie opłaca się próbować. Lepiej pozostać przy tym, co znane i oklepane. Mamy wtedy pewność, że ludzie na to pójdą. Nie zaryzykujemy nic (w domyśle: czasu gżdaczy i sali potrzebnej na prelekcje).

Potem Magda pokazała mi bloga o gotowaniu rzeczy z gier. Pomyślałem sobie: WOW! Ludzie kochają programy kulinarne! Wśród nich jest z pewnością mnóstwo geeków! Może zrobić pokaz gotowania połączony z degustacją Mushroom Stew z Minecrafta, Wasteland Omelet z Fallouta i Health Pota z Diablo? Ilu ludzi chciałoby wypić Health Pota z Diablo? Ale chyba nie będzie gotowania. Nie można gotować za pomocą rzutnika i komputera. Trzebaby było przywieźć przynajmniej kuchenkę turystyczną, butlę gazu i lodóweczkę sklepową. Za duży nakład. Zysk nieznany.

EDIT: Po komentarzu Quada czuję się w obowiązku wyjaśnić: nie szukam problemów w organizacji bez powodu. Szukam, ponieważ usłyszałem, że nie opłaca się organizować tego rodzaju atrakcji. Próbuję prześledzić tok myślenia defetysty, aby domyślić się dlaczego. Ja z chęcią bym się tym zajął. Ale "nie opłaca się próbować".

Wychodzi na to, że marudzę. Ale przecież nie o to chodzi. Być może moje pomysły są nieodpowiednie. Być może to nie strzały w dziesiątkę, a pudła. Po za tym Copernicon ma i tak całą gamę atrakcji, które zdecydowanie wychodzą poza nudną prelekcję. Konkurs na MG, na Jeepforma, na Indie RPG, pokazy rycerskie i fireshow, Walki Robotów (!), pokoje z Xboksami i PlayStacjami. Być może istotnie lepiej, żeby w programie znalazło się fefdziesiąt prelek, żeby lud miał z czego wybierać (ale przyjmując takie założenie weryfikacja ich jakości spada na dalszy plan). Ja tego nie wiem. Piszę, żeby zapytać o zdanie. Pytam, dlaczego konwenty są słabe merytorycznie, dlaczego główne atrakcje, którymi są prelekcje, są nudne i pozbawione wartości (w zatrważającym stopniu). Pytam, co zrobić, żeby to zmienić. Pytam, co musiałoby się zmienić w podejściu do punktów programu na konwentach i co Ty, czytelniku chcesz widzieć na festiwalach fantastyki.